Archiwum Polityki

Świadek z nożem w ręku

Prokuratura ma poważny problem z bohaterami toczącego się przed warszawskim sądem wielkiego (prawie 30 oskarżonych) procesu narkotykowego. Niedawno zmarł Jerzy W. ps. Żaba (czytaj: „Umarł król”, POLITYKA 18), główny oskarżony. Życie innego podsądnego w tym procesie, Jarosława M. ps. James, który w zamian za złożone wyczerpujące zeznania uzyskał status tzw. małego świadka koronnego (nadzwyczajne złagodzenie kary), jest zagrożone. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że wynajęto płatnych zabójców, którzy mają go zlikwidować. James, odpowiadający z wolnej stopy, mieszka na strzeżonym osiedlu, ale nie czuje się bezpiecznie. Tym bardziej że policja nie zapewnia mu stałej ochrony. Jego zeznania obciążają m.in. wdowę po Żabie, Lucynę W., otwierającą listę oskarżonych w procesie gangu narkotykowego. Nasi rozmówcy twierdzą, że ludzie wynajęci do czarnej roboty wywodzą się z najbliższego otoczenia jej zmarłego męża. Poczucie zagrożenia może spowodować, że James przestanie składać obciążające zeznania, a to byłby poważny kłopot dla prokuratury.

Na domiar złego ostatnio zachwiana została wiarygodność głównego asa w prokuratorskim rękawie. Najważniejszy świadek koronny w tym procesie, Stanisław Sz. zwany Szperaczem, zaatakował nożem dwóch mężczyzn, braci S. z Mińska Mazowieckiego, jednego z nich poranił. Według zeznań braci S., Szperacz gonił ich samochodem, a potem bez powodu próbował zabić. Wersja Stanisława Sz. jest odmienna. To bracia S. byli napastnikami, a on użył noża w obronie własnej. Jakkolwiek by było, incydent z nożem świadczy, że nad świadkiem koronnym, obciążającym ponad sto osób (niebawem mają się rozpocząć kolejne procesy z jego udziałem), nikt nie sprawuje kontroli. W zamian za zeznania zapewniono mu bezkarność. Warto jak najszybciej wyjaśnić okoliczności zdarzenia i sprawdzić, czy świadek koronny nie nadużywa swego statusu, aby załatwiać prywatne porachunki.

Polityka 19.2009 (2704) z dnia 09.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama