Ludzie są wzrokowcami. Psi mózg rozpoznaje świat węchem. Także ludzkie choroby. Żaden ludzki nos nie dorówna psiemu i żaden ludzki mózg nie będzie tak dokładnie rozpracowywał zapachów jak psi. Tajemnica nie tkwi w liczbie receptorów węchowych, choć ma to też spore znaczenie. W naszym nosie jest ich 5 mln, a w psim aż 200 mln. Psi mózg „widzi” świat węchem. Działa tak selektywnie, że potrafi wyłowić pojedyncze drobiny zapachowe z miliona innych i wyciągnąć stosowne wnioski. Najprościej wytłumaczyć to na przykładzie kuchni. Dziś w barze bigos. Wszędzie rozchodzi się zapach kapusty. Właśnie to poczujemy, gdy wejdziemy do baru. Nie musimy nawet odwiedzać kuchni. Tam zapach jest tak intensywny, że nie wywąchamy nic innego. Ale nie pies. Kiedy on wejdzie do kuchni, „zobaczy” nosem wszystko. To, że kucharka nie umyła dziś nóg, i to, że włożyła do bigosu wczorajszą kiełbasę. A nawet to, że dwa dni temu wpadła do kuchni z wizytą suczka z sąsiedztwa, ta biała z zakręconym ogonem. Bo każda osoba, zwierzę, rzecz ma swój zapach.
Od dawien dawna człowiek wykorzystywał psi nos. Pierwszym psem użytkowym był tropiciel zwierzyny. Łowiectwo do dziś posługuje się psami myśliwskimi. Znane są wszystkim psy policyjne, psy szukające ludzi pod lawinami i w gruzach zawalonych budynków. Psy tropiące bandytów to temat wielu filmów, ale psy tropiące choroby, jakie dręczą ludzi, to całkiem nowa dziedzina. Od pewnego czasu szkoli się psy towarzyszące ludziom chorym na padaczkę i cukrzycę. Potrafią wywąchać zbliżający się atak epilepsji i ocenić węchem poziom cukru we krwi u swojego opiekuna. Nauczone dawania określonych sygnałów, informują ludzi o ukrytym w ich ciele zagrożeniu.