Archiwum Polityki

Brać, wybierać

Tak dużego wyboru mieszkań – nowych i używanych – nie mieliśmy nigdy. Ceny spadają, ale kupców nie przybywa. Kredytów hipotecznych boją się i banki, i potencjalni klienci. To jest dobry
[rys.] MS/Polityka

Spośród dziesięciu klientów, którzy zamierzali kupić za pośrednictwem naszej firmy mieszkania i wystąpili do banku o kredyty, dostało je tylko dwóch – twierdzi warszawski pośrednik Janusz Schmidt. Początek tego roku okazał się dla amatorów własnego lokum równie kiepski jak koniec ubiegłego. Trochę optymizmu przyniósł dopiero marzec. Po ścięciu przez Narodowy Bank Szwajcarii stóp procentowych (średnio do 0,25 proc.) i zapowiedzi interwencji, jeśli frank będzie się umacniał, jego notowania spadły na wszystkich rynkach walutowych. Zadłużeni we frankach odetchnęli. W Polsce w ciągu jednego dnia szwajcarska waluta staniała z 3,14 na 2,95 zł. Jeśli ta tendencja się utrzyma, może kredyty we frankach znów będą osiągalne. Ale raczej nieprędko, większość banków wycofała je ze swojej oferty.

Kredyt z dopłatą

Kurek z kredytami złotowymi jest nadal mocno przykręcony, w lutym banki podniosły nawet swoje marże (według Expandera średnio z 2,3 proc. do 2,58 proc.). Największe szanse na otrzymanie pożyczki mają dziś amatorzy kredytów dotowanych, objętych programem „Rodzina na swoim”. Połowę odsetek płaci za nich budżet państwa, co ogranicza ryzyko banków. Czasem udział dopłaty może być zresztą większy, niż zapowiada program. Podstawą do jej wyliczania jest bowiem stopa referencyjna ogłaszana przez Bank Gospodarstwa Krajowego, który dysponuje funduszami na dopłaty, a nie rzeczywiste oprocentowanie kredytu. Stopa ta wynosi obecnie 8,84 proc. – Jeśli dostaniemy kredyt niżej oprocentowany, co jest realne, dopłata będzie większa niż połowa odsetek. W najlepszym przypadku przekroczy połowę raty kredytowej. Przez osiem lat można zyskać nawet 100 tys. zł – zapewnia Marcin Krasoń, analityk Open Finance.

Polityka 14.2009 (2699) z dnia 04.04.2009; Poradnik; s. 50
Reklama