Chociaż Małgorzata Raczyńska od roku nie jest już pracownikiem TVP, spółka Telewizja Polska domaga się nadal w sądzie przeprosin „za informacje, sformułowania i sugestie” godzące w dobre imię Raczyńskiej.
Zdaniem telewizji, przeprosin wymagają sformułowania sugerujące, że pracę w telewizji Raczyńska zawdzięcza układom towarzyskim z rodziną prezydenta RP oraz że pozostawała w ostrym konflikcie z Bronisławem Wildsteinem (były prezes TVP).
Małgorzata Raczyńska była dyrektorem Jedynki od połowy 2006 r. i uchodziła za osobę blisko związaną z PiS. W marcu ubiegłego roku dostała wymówienie z telewizji. „Dziennik” ujawnił wówczas, że za odejście z pracy otrzyma 432 tys. zł odszkodowania. Korzystniejszą umowę zaproponował dyrektor Raczyńskiej prezes Andrzej Urbański tuż po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych. Po jej odejściu wypłynęły z TVP wyniki wewnętrznego audytu, z którego wynikało, że telewizja publiczna wydała pół miliona złotych na procesy sądowe Małgorzaty Raczyńskiej i p.o. szefowej informacji Patrycji Koteckiej.
Dariusz Jabłoński, rzecznik TVP, na pytanie, jakie koszty ponosi obecnie telewizja w związku z procesami, które finansuje Małgorzacie Raczyńskiej, nie chciał odpowiedzieć. „Koszty wynajęcia prawnika objęte są tajemnicą kontraktu” – odpowiedział e-mailem Jabłoński, ale nie wyjaśnił już, czy kontrakt z TVP przewidywał, że spółka będzie finansować wszystkie sądowe sprawy Raczyńskiej i do kiedy. Mały przyczynek do sprawy wydawania pieniędzy przez telewizję koleżeńsko-publiczną.