Archiwum Polityki

WuZetka wiecznie żywa

Sztandarowy projekt PO – zniesienie pozwoleń na budowę – wszedł właśnie w decydującą fazę na Wiejskiej. Sejm rozpatrzy poprawki Senatu, a później ustawa pójdzie do podpisu prezydenta, który najprawdopodobniej – ze względów wizerunkowych – nie będzie chciał jej wetować. Tymczasem słychać coraz więcej głosów, że ustawa niewiele zmieni.

Projekt przewiduje, że dotychczasowe pozwolenia budowlane zostaną zastąpione przez proste zgłoszenie rozpoczęcia robót budowlanych w starostwie (z załączeniem wszystkich dokumentów). Od dnia zgłoszenia urząd ma 30 dni na wniesienie sprzeciwu. Jeśli tego nie zrobi, zgłoszenie uznaje się za przyjęte i można zaczynać budowę.

Prawnicy obawiają się, że większość urzędów nie jest przygotowana do rozstrzygania spraw w tak krótkim terminie. Dlatego sprzeciwy mogą być wydawane dla zasady, aby urzędnik zyskał na czasie.

Inny problem to nieprecyzyjne określenie charakteru prawnego przyjęcia zgłoszenia. Zdaniem części prawników, z ustawy można wnioskować, że będzie to decyzja administracyjna. A skoro tak, da się ją zaskarżać jak wszystkie inne, wydawane w dotychczasowej procedurze uzyskiwania pozwolenia na budowę. Tę furtkę zapewne wykorzystają sąsiedzi, którym będzie zależało na blokowaniu inwestycji. Trzeba też pamiętać, że nowa uproszczona procedura będzie dotyczyć jedynie działek, dla których są uchwalone plany zagospodarowania przestrzennego. Na pozostałych terenach przed rejestracją budowy trzeba będzie otrzymać od urzędu tzw. zgodę urbanistyczną, która niczym nie różni się od dotychczasowych „warunków zabudowy i zagospodarowania” (popularnie zwanych wuzetką). Według przedstawicieli Polskiego Związku Firm Deweloperskich, nie ubędzie dokumentów, które trzeba będzie składać do starosty.

Polityka 13.2009 (2698) z dnia 28.03.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama