Są w Polsce szpitale, które zamiast wydać choremu lek do domu, stawiają go przed wyborem: położy się na oddział albo leku w ogóle nie dostanie. To sposób na uzyskanie z NFZ dodatkowych pieniędzy. Do comiesięcznych kilkudniowych hospitalizacji zmuszani są np. reumatycy, zakwalifikowani do kuracji biologicznej. Choć jest droga, bo miesięczny koszt sięga 4 tys. zł, jej zaletą jest to, że pozwala chorym prowadzić normalne życie. W teorii, bo w praktyce kładą się do szpitala blokując tam miejsce, a Fundusz za to płaci. – Wiemy o co najmniej 10 szpitalach, w których trzeba się raz w tygodniu kłaść na oddział, choć lek można podać przez kilka godzin w kroplówce albo nawet w podskórnym zastrzyku, który pacjent potrafi wykonać samodzielnie w domu – mówi Bartłomiej Kuchta, szef stowarzyszenia pacjentów z zesztywniającym zapaleniem stawów. Dzieci zmuszane są do niepotrzebnych hospitalizacji 2 razy w tygodniu – w tym czasie nie przechodzą żadnych badań ani zabiegów. – Jedyną przyczyną przetrzymywania ich na oddziale jest to, że szpital na tym zarabia.
A ile? Miesięczna kuracja lekiem biologicznym kosztuje 4198 zł, trzydniowa hospitalizacja 3264 zł, a więc gdy pacjent kładzie się do szpitala dwa razy w miesiącu – NFZ płaci za sam jego pobyt 6528 zł. Kuchta wyliczył, że tylko na Dolnym Śląsku z NFZ wycieka w ten sposób 42 tys. zł, za które można by leczyć 10 dodatkowych pacjentów.