Archiwum Polityki

Matematyczna ikebana

W siedemnastowiecznej Japonii narodziła się sangaku – tradycja stawiania i rozwiązywania zagadek matematycznych, zapisywanych na drewnianych tabliczkach.

Na początku XVII w. do władzy w Japonii doszli szoguni Tokugawa. Potem, głównie pod pretekstem powstrzymania portugalskich jezuitów przed chrystianizowaniem wyznających buddyzm i szintoizm obywateli, trzeci z nich, Tokugawa Iemitsu, zapieczętował Japonię, odcinając ją od wpływów z Zachodu. Kontakty, zredukowane niemal wyłącznie do wymiany handlowej z Chińczykami i Holendrami, odbywać się miały za pośrednictwem tych ostatnich, którym przyznano małą, sztuczną wyspę Dejima w Zatoce Nagasaki. Próby opuszczenia kraju karane były śmiercią.

Paradoksalnie, dla kultury i częściowo również nauki japońskiej był to okres wyjątkowo udany. Kwitła medycyna, subtelnych rysów nabierała architektura, muzyka, literatura, grafika, malarstwo, poezja, teatr, taniec i rzemiosło. Ostateczną formę zyskała ceremonia parzenia herbaty. Jak żółwie słoniowe na Galapagos czy ptaki kiwi na Nowej Zelandii, w niemal całkowitej izolacji, ewoluowała też matematyka. W holenderskich zapiskach okrętowych widnieją co prawda nazwiska dwóch pasażerów, którzy w połowie XVII w. udali się do Europy, ale potem ślad po nich ginie, nie należy więc przypuszczać, że objuczeni książkami wrócili do domu, by wbrew woli szoguna nauczać zachodniej matematyki.

Pielęgnowana przez dziesięciolecia – jak bonsai – japońska myśl zaowocowała formą, której odpowiednika nie ma w Europie. Matematycznym haiku, geometryczną ikebaną – sangaku, czyli drewnianymi tabliczkami (takie też jest dosłowne znaczenie tego słowa), na których mistrzowie i amatorzy, dorośli i dzieci, mężczyźni i kobiety, samurajowie i bezdomni wędrowcy zapisywali własne rozwiązania zagadek matematycznych, a potem zawieszali je w kapliczkach i świątyniach. Trudno o lepsze forum dyskusyjne. Dziękowali w ten sposób za natchnienie, czasem licząc na uznanie innych miłośników sangaku, a czasem rzucając wyzwanie tym, którzy zdołają znaleźć lepsze rozwiązanie.

Polityka 9.2009 (2694) z dnia 28.02.2009; Nauka; s. 74
Reklama