Archiwum Polityki

Krzyżacy są zmęczeni

Blady strach padł na naszą prowincję, a dokładniej – na instytucje kulturalne Warmii i Mazur. Pojawił się pod postacią poczciwego listonosza, który dostarczył oficjalne pisma z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Urzędu Marszałkowskiego. Pisma informowały o zbliżających się rocznicach, jubileuszach, planowanych obchodach, które należy uświetnić czymś, co w niestarzejącym się języku kaowców określane jest mianem „programu artystycznego”. Tego typu pisma robią nie mniejsze wrażenie niż wieść o rychłym przybyciu gogolowskiego rewizora. Skoro władza prosi, żeby świętować – świętować trzeba. No i zrobił się, proszę Państwa, problem.

Zostałem zawezwany w trybie pilnym przez mojego dyrektora i razem, po części z namaszczeniem, po części z lękiem, jaki musiał towarzyszyć Mojżeszowi, gdy odbierał kamienne tablice, pochyliliśmy się nad urzędową korespondencją. Po kilku minutach narady, a naradzaliśmy się – co oczywiste – szeptem, było już jasne, że z długiej listy jubileuszy i rocznic dawne Prusy Wschodnie mogą sprostać tylko jednemu punktowi. Bowiem ani 70 rocznica wybuchu II wojny światowej nie wchodziła w grę (geograficznie rzecz ujmując, staliśmy po stronie agresora i nasze świętowanie centrala mogłaby odebrać za gruby nietakt, a wręcz złośliwość), ani rok Słowackiego, Grotowskiego, Karłowicza, Chopina. Nie słyszeliśmy, żeby nasi Wielcy Polacy choć raz wczasowali w Krainie Tysiąca Jezior. Z kolei obchody z okazji objęcia przez Polskę prezydencji w UE w 2011 r. pasowały do naszego postpegeerowskiego świata jak pięść do nosa.

Pozostawał jeden punkt, ale jakże wymowny: 600-lecie bitwy pod Grunwaldem.

Polityka 9.2009 (2694) z dnia 28.02.2009; Kultura; s. 53
Reklama