Archiwum Polityki

Ostrzał pod ostrzałem

Szeregowi T. i R. zostali ranni podczas misji w Iraku. Przytrafiło się też to kilkuset innym żołnierzom. Mogą mówić o szczęściu, bo przeżyli, w odróżnieniu od 22 ich kolegów. Tyle tylko, że T. i R. swoje blizny zawdzięczają nie terrorystom, ale pijanemu żołnierzowi amerykańskiemu. Strona amerykańska się tego co prawda nie wypierała, ale nie wypłaciła rannym Polakom odszkodowania. Szczegóły opisaliśmy w artykule „Przyjacielski ostrzał” (POLITYKA 40/08). Po artykule do T. i R. odezwała się amerykańska armia. – Kazali przysłać dokumentację medyczną. Tyle że wysyłaliśmy ją im już ze trzy razy. Jesteśmy bezradni – mówi poszkodowany. Od zeszłego tygodnia w dochodzeniu sprawiedliwości wspierać ich będzie Helsińska Fundacja Praw Człowieka. – To bardzo trudny przypadek, negocjujemy z jedną z najbardziej doświadczonych w sprawach międzynarodowych kancelarii prawniczych, by zgodziła się poprowadzić sprawę – mówi Maciej Bernatt z Fundacji.

Polityka 9.2009 (2694) z dnia 28.02.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama