Archiwum Polityki

Głosy i glosy

Nasz nowy prezydent musi wkroczyć w przyszłość z dziełami Adama Smitha i Johna Keynesa w jednej ręce oraz Carla von Clausewitza i sir Halforda Mackindera w drugiej. To ciężka biblioteka.
Paul Kennedy

pisarz, profesor historii na Uniwersytecie w Yale
Nasi czytelnicy z łatwością rozpoznają i docenią wagę trzech pierwszych nazwisk, mniej znany w Polsce jest Halford Mackinder (1861–1947), z ery jeszcze wiktoriańskiej, obecnie – w związku z kryzysem – coraz częściej przypominany. Mackinder to prawdziwy człowiek-orkiestra geopolityki: myśliciel, podróżnik i geograf, budowniczy instytucji akademickich, polityk, dyplomata. Kennedy pisze, że takich uniwersalnych talentów potrzeba dziś na świecie, by wyjść z kryzysowej pułapki. Biedny Obama! A my z nim.

 

Czy przywódcy tacy jak Nicolas Sarkozy, Gordon Brown i Angela Merkel pozwolą na mianowanie silnego, szanowanego w świecie przewodniczącego Rady Europejskiej?
Denis MacShane


były brytyjski minister ds. europejskich
Prezydencja francuska w Unii postawiła dobre pytanie: Czy przywódcy narodowi ścierpieliby prawdziwego lidera na szczeblu unijnym? To nie lada paradoks. Europa stara się od lat o odegranie ważniejszej roli w świecie, o silniejszy, jednolity głos wielu krajów. Z drugiej strony, jeśli przywódcy narodowi będą silni, który z nich da sobą przewodzić?

 

Boję się krótkowzroczności naszych polityków, egoizmu naszych bogatych społeczeństw, rozpalenia ekstremizmów religijnych dla uśmierzania niepokojów socjalnych, niezdolności do rozbudzenia nadziei na lepszą przyszłość. I wiecie co?

Polityka 3.2009 (2688) z dnia 17.01.2009; Świat; s. 70
Reklama