Wyrażamy naszą głęboką wdzięczność Kongresowi Stanów Zjednoczonych za to, że rozważa udzielenie przez USA pożyczki koncernowi General Motors. Chcemy, by społeczeństwo amerykańskie wiedziało, dlaczego potrzebujemy tych pieniędzy, co zamierzamy z nimi zrobić i jak sprawić, by GM stało się rentowne”. Tak zaczyna się „Zobowiązanie General Motors wobec społeczeństwa amerykańskiego”, strzelisty dokument, w którym szefowie największego koncernu motoryzacyjnego Ameryki (a pod względem liczby produkowanych aut także i świata), stojącego na progu bankructwa, pokornie proszą o państwowe wsparcie. Przepraszają jednocześnie, że nadmiernie skoncentrowali się na produkcji paliwożernych, wielkich pikapów i aut typu SUV, czyli miejskich terenówek, a także samokrytycznie przyznają rodakom: „czasami mogliście być rozczarowani jakością naszej produkcji i bezbarwnością naszych projektów”. Przekonują jednak, że – jak cała Ameryka – padli ofiarą huraganu doskonałego. To aluzja do niezwykłego zjawiska atmosferycznego, którego skutków USA doświadczyły jesienią 1991 r., kiedy to zbieg kilku niezależnych zjawisk meteorologicznych doprowadził do powstania huraganu tak niespodziewanego, że nie zdążono mu nawet nadać imienia.
Podobnie stało się dziś z amerykańską gospodarką – uważają szefowie GM – na którą spadła seria nieszczęść: wzrost cen paliw, załamanie rynku mieszkaniowego, upadek instytucji finansowych, krach na giełdzie i zamrożenie przez banki akcji kredytowej. W efekcie „znaleźliśmy się w centrum najgorszego kryzysu od czasów Wielkiej Depresji”. Dlatego koncern prosił Kongres o pożyczkę 12 mld dol. w gotówce (z czego 4 mld natychmiast, resztę w ciągu 2009 r.) oraz 6 mld dol. linii kredytowej na zabezpieczenie płynności finansowej.