Dwa groźne kruki rozdziobujące bezbronną Szwajcarię to Rumuni i Bułgarzy. Takie plakaty UDC, populistycznej Demokratycznej Unii Centrum – nieoczekiwanej zwyciężczyni ostatnich wyborów parlamentarnych w 2007 r., z 29 proc. głosów – towarzyszą przygotowaniom do lutowego referendum. Dotyczy ono rozszerzenia na Rumunię i Bułgarię prawa do pobytu i zatrudnienia, które przysługuje w Szwajcarii obywatelom 25 państw Unii. Na swojej stronie internetowej UDC, wzywająca do głosowania na „nie”, przedstawia Rumunię i Bułgarię jako „najbiedniejsze i najbardziej skorumpowane” państwa w Europie, gdzie „dominuje tylko jedno marzenie: aby emigrować”. Wiele też miejsca poświęca „problemowi Romów”. Pozostała szwajcarska klasa polityczna znalazła się w obozie „tak”, ale poważnie obawia się o wynik referendum. Co prawda wiele jest głosów z kręgu biznesu o pozytywnych konsekwencjach otwarcia rynku pracy, a w przypadku Rumunów i Bułgarów obowiązywałby dodatkowo siedmioletni okres przejściowy, ale UDC w ciężkich czasach lubi sprawiać niespodzianki. Bruksela profilaktycznie zagroziła, że w przypadku odrzucenia tego porozumienia zrewiduje także poprzednie, które od 2002 r. zacieśniały związki Szwajcarii z Unią.