Żydzi to najbardziej odporny naród w dziejach – tak brytyjski historyk Paul Johnson zaczyna swą monumentalną „Historię Żydów”. Pierwszym – i symbolicznym – dowodem mogą być losy Hebronu, którego pieczary mają być grobami Patriarchów, w tym samego Abrahama, protoplasty narodu i twórcy jego religii. Żydzi byli tam mordowani i byli stamtąd wypędzani, a w końcu gmina żydowska została zupełnie wyniszczona. Po latach jednak, w czasie wojny sześciodniowej 1967 r., odrodziła się na nowo. Hebron jest tedy przykładem „wytrwałego znoszenia przez Żydów przeciwności losu przez cztery tysiące lat” – przekonuje Johnson. Ale też uwidacznia ich zdumiewający stosunek do swojego miejsca w świecie. Z jednej strony, żaden naród nie był tak silnie przywiązany do terytorium, które zgodnie z tradycją uznawał za swoją ziemię, czy też – wedle współczesnej terminologii – swój kraj. Z drugiej – żaden naród nie wykazywał takiej zręczności w zapuszczaniu korzeni w nowych miejscach, do których trafiał w wyniku pogromów i wypędzeń. „Dziwnym trafem przez ponad trzy czwarte swego istnienia jako narodu większość Żydów żyła zawsze poza krajem, który nazywali własnym” – zauważa Johnson.
Egipt i Babilon
Za pierwotny symbol żydowskich wypędzeń służyć może wyjście Izraelitów z Egiptu (prawdopodobnie za czasów Ramzesa II, 1304–1237 r. p.n.e.). Decyzja ta nie była przecież dobrowolna, a wynikała z rosnącego ucisku i prześladowań. Trwająca blisko pół wieku tułaczka po pustyni miała dodatkowy wymiar – umacniała przekonanie o wyjątkowości narodu oraz szczególnym związku z wszechobecnym (także w tym sensie, że niezwiązanym z żadnym miejscem geograficznym) Bogiem i jego Prawem. Odtąd – jak podkreśla żydowski historyk Salo Baron – „nie władza polityczna, ekspansja i podbój, lecz religijna i etniczna moc wytrwania stała się fundamentem żydowskiej wiary i działania”.