Pojawili się na świecie w odstępie zaledwie dwóch tygodni. Penderecki jest starszy: urodził się 23 listopada, Górecki 6 grudnia (drugie imię przyniósł więc sobie z kalendarza). Obaj pochodzą z południa Polski, ich miejsca rodzinne dzieli ledwie kilkadziesiąt kilometrów. Ale to zupełnie inne krainy. I kształtowanie każdego z kompozytorów odbywało się całkiem inaczej.
Rodzina
Krzysztof Penderecki zawsze podkreślał swoją galicyjskość i wielorakość korzeni. W Małopolsce przechowała się tradycja Rzeczpospolitej wielu narodów i wielokulturowych Austro-Węgier. Rodzina Krzysztofa po I wojnie światowej przybyła z Ukrainy: babka ze strony ojca miała pochodzenie ormiańskie (ślad tego widoczny jest w rysach twarzy kompozytora), ojciec był wyznania grekokatolickiego. Rodzina matki zaś miała korzenie niemieckie, protestanckie. Te dwie tradycje są słyszalne w muzyce Pendereckiego; choć chował się jako katolik, mówi o sobie: – Jestem katolikiem ekumenicznym. Z dzieciństwa wyniósł też wspomnienie tradycji żydowskiej: w Dębicy był jeden kościół i pięć synagog, mały Krzysztof miał kolegów Żydów, poznał trochę słów w jidysz. Jako dziecko widział getto i jego likwidację; gdy rozpoczęły się walki niemiecko-sowieckie, rodzina przeniosła się na wieś.
Henryk Mikołaj Górecki mawia o sobie: – Jestem urodzony Ślązak z dziada pradziada. Ślązak polski, choć świadom wpływów niemieckich, czeskich, słowackich. Jego matka wywodziła się z Zabrza, a ojciec z miasteczka Rydułtowy koło Rybnika. Kiedy się pobrali, zamieszkali w pobliskim rodzinnym gospodarstwie rolnym Góreckich: we wsi Czernica, w małym domku. Tam też przyszedł na świat Henryk. Śląsk miał mu zostać bliski na całe życie, stamtąd nie ruszał się prawie nigdzie – poza wielką miłością, Tatrami (dokąd jeździł na wakacje od czasów studenckich i gdzie ostatecznie osiadł).