Archiwum Polityki

Karykatury zabytków

Artykuł o kostce polbrukowej dotknął w sposób niesłychanie celny samej istoty zagadnień ochrony dziedzictwa naszej kultury [Na własne oczy, „Polska w kostkę”, POLITYKA 31]. Borykamy się z tym problemem bezradni i bezsilni. Jest nas garstka – ludzi profesjonalnie i świadomie zajmujących się ochroną zabytków – i nie jesteśmy w stanie sami przeciwstawić się rozpędzonemu walcowi, który przemiela nasze zabytki, zmieniając jeden za drugim w ich własne karykatury. Od pewnego czasu cała miłość Polaków do zabytków i cała społeczna wola ich ochrony została fatalnie przekierowana na ich odnawianie, zamiast na konserwację i utrzymywanie. W rezultacie zabytki tracą autentyczność, integralność i wszystkie cechy, które stanowią o ich atrakcyjności i wartości. Znikają piękne dachy z wielobarwnej, starej dachówki. Nawet już na Wawelu mamy dach wyglądający jak z plastiku! Fasady zabytkowych budowli po „liftingu” zaczynają wyglądać sztywno, jak pudełka pokryte folią, najczęściej w kolorze jakiegoś budyniu. W tempie światła zachodzi proces globalizacji dziedzictwa, unifikacji zabytków i ich nieodwracalnej degradacji. Kościoły są pełne ołtarzy przezłoconych do bólu!

Wiele czynników złożyło się na ten stan – w moim przekonaniu, kto wie, czy nie najtrudniejszy w całej dotychczasowej historii naszych zabytków. Kiedyś niszczyły je wojny, ale wtedy odbudowywano je pieczołowicie, dziś w warunkach pokoju niszczymy je sami! Pracując w dziedzinie ochrony zabytków od lat staram się przekonywać ich gospodarzy do działań rozumnych, zapewniających trwanie, bez potrzeby akcyjnego „ratowania”, bez odnawiania. Staram się zwłaszcza dotrzeć do księży – dysponentów największej liczby naszych zabytków.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Listy; s. 98
Reklama