Dorota Szwarcman: – Jest pani rekordzistką. Nie było chyba dotąd orkiestry kierowanej od 40 lat przez osobę, która ją założyła.
Agnieszka Duczmal:– To rekord Guinnessa. W naszym obecnym składzie większość muzyków gra 20 lat lub więcej. Najstarszy stażem (39 lat) jest kontrabasista.
Pani mąż. Kiedy zakładała pani zespół, kobiet dyrygujących prawie nie było. Pani jednak postanowiła to przełamać. Odkąd pani wiedziała, że będzie dyrygentką?
Od ósmego roku życia, kiedy usłyszałam „Dyla Sowizdrzała” Richarda Straussa. Wcześniej uczyłam się gry na fortepianie, ale stwierdziłam, że orkiestra to najpiękniejszy instrument, na którym po prostu muszę grać.
40 lat temu z trudem przyjmowano kobiety na dyrygenturę. Jak pani się to udało?
Pierwszym moim nauczycielem w tej dziedzinie, jeszcze w średniej szkole, był prof. Stanisław Kulczyński, chórmistrz, który prowadził tam zajęcia na wydziale pedagogicznym. W dwóch ostatnich latach szkoły zapisałam się do niego. Przed pierwszym występem prowadzonego przeze mnie chóru profesor powiedział, że powinnam zapisać sobie tę datę, bo to początek mojej kariery dyrygenckiej. Nie zapisałam. Żeby nie zapeszyć.
Na studia dostać się było niełatwo. Ale mój profesor, Witold Krzemieński, nie miał oporów przed przyjmowaniem kobiet do swojej klasy. Przed egzaminami wstępnymi spotkałam się z prof. Stefanem Stuligroszem, przyjacielem mojego ojca, również dyrygenta (razem studiowali kiedyś u Waleriana Bierdiajewa), i powiedziałam mu, że wybieram się na dyrygenturę. Na początku mnie zniechęcał, ale oświadczyłam mu, że mimo wszystko będę próbować. Zaproponował więc, żebym przyszła do niego z I Symfonią Beethovena i pokazała, co potrafię.