Joanna Solska: – Ostatnie tygodnie pozbawiły nas złudzeń, że światowy kryzys ominie Polskę. Teraz trzeba nim po prostu mądrze zarządzać, co jest zadaniem Komitetu Stabilności Finansowej, którego jest pan szefem. Nie jest jednak dobrze, że jeden z jego trzech członków, mam na myśli Komisję Nadzoru Finansowego, podsyca panikę, zamiast uspokajać. Jednego dnia alarmuje, że krach na giełdzie zjadł wszystko, co fundusze emerytalne zarobiły w ciągu 10 lat, drugiego zaś prostuje, że połowę.
Jacek Rostowski: – Mogę tylko się zgodzić, że osoby odpowiedzialne za nadzór i regulacje systemu finansowego, czyli szefowie Ministerstwa Finansów, KNF oraz NBP, muszą wypowiadać wyważone opinie.
Z doniesień mediów wynika, że między trzema ramionami tego trójkąta ciągle coś iskrzy. Banki mają pretensje do NBP o brak na rynku franków szwajcarskich, oczekiwały też gwarancji na pożyczki międzybankowe. NBP w tej sprawie odsyłał do rządu. Mam wrażenie, że z płynnością naszego systemu bankowego nie wszystko jest w porządku.
W Polsce zaczyna się to, co w Europie Zachodniej obserwujemy już od ponad roku. Tam Europejski Bank Centralny oraz bank Anglii i Szwajcarii zapewniały płynność systemu finansowego w swoich krajach, a pośrednio także w Polsce, zasilając w pieniądze banki-matki mające spółki w naszym kraju. Te kilka banków polskich, które spółek-matek za granicą nie mają, radziło sobie, pożyczając od tych, które je mają, albo dzięki lokatom. Sytuacja zmieniła się radykalnie w październiku, gdy banki straciły do siebie zaufanie. Dziś tzw. pakiet zaufania banku centralnego zapewnia płynność systemu w sposób zadowalający. Franki szwajcarskie także już są dostępne, dostarcza je NBP, oczywiście po cenie nieco wyższej niż rynkowa.