Sejm wybrał nowego rzecznika praw dziecka. Postawiono na Marka Michalaka, kandydata PO. Przeciwnika bicia dzieci, najmłodszego w historii szefa kapituły Orderu Uśmiechu. Wolontariusza: jako 16-latek ciężko się rozchorował i to spowodowało, że zaczął społecznie opiekować się dziećmi w szpitalach i założył stowarzyszenie, fundację i Centrum Przyjaźni Dziecięcej.
Sejm wybrał go na pięcioletnią kadencję, która będzie przełomowa. Po pierwsze, tuż po wakacjach Sejm sfinalizuje prace nad nową ustawą o rzeczniku, która da jego urzędowi wreszcie jakieś uprawnienia. Rzecznik dostanie prawo egzekwowania różnych działań od instytucji, możliwość wspierania dzieci w procesach sądowych (z uprawnieniami prokuratora), prawo do uczestniczenia w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym. Nowy rzecznik będzie więc musiał uporać się z przełożeniem tych zapisów na praktykę.
Ale stoi przed nim jeszcze jedno zadanie: postawienie na nogi urzędu, a nie tylko instytucji. Ostatnia pani rzecznik, z obawy przed dziennikarzami, zrobiła z biura warowną twierdzę. Za jej kadencji z pracy odeszła większość znanych w środowisku specjalistów. Na ich miejsce wskoczyli młodzi ludzie, często ideologowie Młodzieży Wszechpolskiej i Ligii Polskich Rodzin (którzy właśnie założyli związek zawodowy, żeby uniemożliwić nowemu rzecznikowi ich zwolnienie). Od przebiegu tej kadencji zależy, czy zwolennicy likwidacji urzędu dostrzegą wreszcie sens jego istnienia. Oby w tej sytuacji wystarczyło rzecznikowi czasu na dzieci.