Paweł Wrabec: – Inspekcja monitoruje stan czystości wód, gleby i powietrza.
Z racji pełnionej funkcji jest pan chyba najlepiej zorientowany w stanie naszego środowiska. Gołym okiem widać, że on się poprawia, dymiące na czarno kominy zniknęły z krajobrazu. Można więc chyba pełną piersią pooddychać?
Andrzej Jagusiewicz: – Niestety już tylko na Warmii i Mazurach. Warmińsko-mazurskie to obecnie jedyne województwo, gdzie poziom zapylenia powietrza mieści się w unijnych normach. Nie lepiej jest ze stanem wód, bo zaległości cywilizacyjne są tu ogromne. Jednak, zgodnie z wymaganiami Brukseli, do 2015 r. osiągniemy taki poziom, że w każdym jeziorze czy rzece oraz na bałtyckiej plaży będzie można się bezpiecznie kąpać. Przypomnę, że dzięki finansowemu wsparciu UE wybudujemy do 2015 r. w sumie 37 tys. km kanalizacji oraz niemal 1,8 tys. oczyszczalni ścieków.
Zaraz, zaraz, mamy dwa zielone płuca, to drugie to przecież Podlaskie, którego sporą część zajmuje Białowieża.
W takim razie zostało nam już tylko jedno płuco, gdyż na Podlasiu, podobnie jak w pozostałej części Polski wschodniej, powietrze jest też nadmiernie zanieczyszczone.
Ale tam przecież prawie nie ma przemysłu, a pejzaż sielsko-anielski, niemal same lasy i łąki.
Bo najpoważniejszym źródłem zanieczyszczenia powietrza są gospodarstwa domowe. Ponieważ gaz szybko drożeje, coraz więcej ludzi opala domy relatywnie tańszym węglem. Są to często stare, nieefektywne kotły i na domiar złego sporo użytkowników spala w nich domowe śmieci. W coraz większym stopniu do pogorszenia jakości atmosfery przyczyniają się także samochody. Mam tu na myśli miliony nieekologicznych gruchotów, które sprowadziliśmy w ostatnich latach.
Unijna dyrektywa dotycząca jakości powietrza, która weszła w życie w 2008 r.