Archiwum Polityki

Wstępuje w niego cicha furia

Oficer poniżał żonę i ją bił, ale za rzadko, czy może za lekko, by go za to od razu karać. Prokuratura i sąd wojskowy umorzyły sprawę.

On – cztery lata starszy, poukładany, odpowiedzialny, duży, silny facet. Było nie było, oficer Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych, dowódca grupy szybkiego reagowania, chroniącej placówki dyplomatyczne; kominiarki, długa broń, te sprawy. Do tego sporty walki, poligony, wspinanie po skałkach. Ona – drobna, niewysoka, absolwentka studiów ekonomicznych – naprawdę mogła się przy nim czuć bezpieczna. Zwłaszcza gdy w okresie narzeczeństwa odwiedzała go w Warszawie. Gdy spacerowali ulicami, mówił, że wieczorem bywa tu groźnie, ale nie ma się czego obawiać, kiedy on jest przy niej. To był jej pierwszy poważny związek.

Po ślubie zamieszkali we Wrocławiu. Najpierw u jej rodziców. Przy dwóch dobrych pensjach sporo udawało się odkładać na lokatach. Lokaty były tylko na niego, ale jakie to ma znaczenie, jeśli dwoje ludzi sobie ufa. Kiedy trafiła się okazja kupna mieszkania, zdecydowali się natychmiast. Wytłumaczył tylko, że będzie zapisane na jego siostrę, bo inaczej mógłby go ominąć przydział mieszkania służbowego.

Czysta formalność. Wykończyli, urządzili, wprowadzili się. Można powiedzieć, wszystko się układało. Żadnych sygnałów ostrzegawczych. No, może jeden. W czasie wakacji; jakaś luźna rozmowa, nagle coś mu się nie spodobało, złapał ją za kark, kopnął i mówiąc: wypierdalaj, wystawił za drzwi. W szoku biegła przed siebie. Dogonił, przepraszał, mówił, że nie wie, co mu się stało. Wybaczyła, starała się zapomnieć. Ale niespodziewane wybuchy gniewu zaczęły się powtarzać. Kładła to na karb nowej pracy. Dostał awans na kapitana, odpowiedzialne stanowisko, chciał się wykazać. Wracał późno, zmęczony, brał pracę do domu. Było nerwowo, ale myślała: stresy, i z nikim o tym nie rozmawiała.

Fiksuje w tej ciąży

Pierwszy raz dostała w twarz, kiedy była w ciąży.

Polityka 2.2009 (2687) z dnia 10.01.2009; Kraj; s. 23
Reklama