Bezpłatny dziennik „Metro” chce być głosem młodszych czytelników, ma dotrzeć do „pokolenia wyżu demograficznego”. Pokolenie to wkracza bowiem w wiek, kiedy podejmuje się poważne decyzje życiowe, trzeba je więc oświecić. Zwrot „Metra” ku młodzieży jest nie fair, ponieważ naturalnym odbiorcą gazety darmowej powinien być emeryt, rencista i w ogóle socjal, a nie członek czterech rad nadzorczych, przed którym leżą otworem gazety pełne gwiazd z kolczykami w nosie i w pępku. Koncern Agora (wydawca „Metra”) kombinuje jednak inaczej: trzeba trafić do targetu, który w portfelu ma pieniądze, a nie odcinek emerytury, bo tylko taki target interesuje reklamodawców.
Ciągle wypomina się ludziom starszym, że jest nas za dużo, że przez nas społeczeństwo się starzeje, a z powodu uporu, z jakim trzymamy się życia, młodzież musi nas dźwigać na swoich barkach. Ja już wstydzę się patrzeć młodym ludziom w oczy, wypruwam z siebie flaki, byle nie być im ciężarem. Rządowy program aktywizacji „50+” realizuję z naddatkiem. Wydawcom „Metra” chciałoby się powiedzieć: przepraszamy, że żyjemy. Cywilizacja targetu odrzuca ludzi starych z taką otwartością, że po siedemdziesiątce pozostaje emigracja do niemodnych Chin, gdzie w myśl nauk Konfucjusza ludzie starzy cieszą się należnym uznaniem. Ale po co jechać tak daleko i uczyć się jeść chrabąszcze pałeczkami, jeżeli my tu, w Polsce, mamy nasze własne igrzyska? Oto przebieg rywalizacji gazet opiniotwórczych o czytelników. Na torze pierwszym biegnie „Gazeta Wyborcza”, w której czytamy: „SŁABY MAJ DZIENNIKÓW. Liderem spadków stał się »Dziennik«.