Właściciele mieszkań w warszawskich kamienicach co pewien czas testują rynek: proponują apartament przy al. Szucha po 49 tys. zł za metr, metr lokalu przy Krakowskim Przedmieściu za 40 tys. Kupca zwykle nie ma. Po kilku miesiącach leżakowania w agencji oferta znika. Ale pozostaje opinia, że mieszkanie w przedwojennej kamienicy warte jest każdych pieniędzy. Rzeczywiście płacone ceny są o wiele niższe. – Za 129-metrowe mieszkanie w Domu bez Kantów przy Krakowskim Przedmieściu właściciel wziął 1,8 mln zł. Kamienica zbudowana została w latach 30. dla kwaterunku wojskowego. Jest ładna, ale wymaga dużego remontu, i to pilnie. W czasie powojennej odbudowy i późniejszych napraw straciła także swoją dawną klasę: wstawiono standardowe drzwi, klatki schodowe wykończono lamperią – mówi Waldemar Kania, prezes firmy Mansion&House, która pośredniczyła w sprzedaży mieszkania. Modernizacja Krakowskiego Przedmieścia, nazywanego salonem Warszawy, dobiegła wreszcie końca i 14 tys. zł za metr mieszkania przy tej ulicy wydaje się ceną umiarkowaną. Ale trzeba do niej dorzucić kilka tysięcy złotych (na metr) na remonty.
O powodzeniu mieszkań w kamienicach decyduje nie tylko lokalizacja i sentyment do starych murów.
Coraz częściej są to gruntownie wyremontowane i unowocześnione apartamenty. W mieszkaniu przy ulicy Rotmistrza Dunin-Wąsowicza w Krakowie (133 m kw.), w domu z lat 30., są stiuki na suficie w salonie, kryształowe szyby w drzwiach w pokojach, oryginalny dębowy parkiet. A jednocześnie nowoczesne instalacje i okablowanie kina domowego ukryte pod parkietem. Stare i nowe w jednym. Za metr takiego mieszkania płaci się w Krakowie 12 tys. zł (oferta serwisu www.szybko.pl). Im bliżej Rynku, tym jednak więcej. Przy ul. Floriańskiej metr kosztuje 25–26 tys.