Dr Andrzej Sadowski
ekonomista z Centrum im. Adama Smitha, o przepychu władzy:
„– Nasz rząd ma do dyspozycji aż 500 służbowych limuzyn. To zawrotna liczba, ale może jest jakieś ekonomiczne uzasadnienie? Może to tańsze niż wypłacanie setek delegacji?
– Bzdura. Te samochody zostały kupione i są utrzymywane za pieniądze podatników. I kosztują budżet więcej niż wypłaty delegacji. Przykłady innych państw wskazują, że utrzymywanie takiego taboru pojazdów jest ekonomicznie nieuzasadnione. W większości europejskich krajów ministrowie jeżdżą własnymi środkami transportu. Zresztą nie tylko w europejskich. W USA każdy kongresman jeździ tylko i wyłącznie swoim autem. Wstydem przed wyborcami byłoby wzięcie służbowego”.
(W rozmowie z Kingą Kamińską, „Gazeta Olsztyńska”, 26 VI)
Stanisław Gomułka
były wiceminister finansów, o płacach i biedzie w Polsce:
„– Kiedy płace w Polsce dorównają tym z krajów starej Unii?
– Przy sprzyjających warunkach za jakieś 40 lat. Na razie wydajność pracy w Polsce jest na poziomie jednej trzeciej z krajów zachodnioeuropejskich. Zmienia się wolno – w skali gospodarki narodowej w tempie około 4 proc. (...)
– Ale chyba nie powie Pan, że biedy w Polsce w ogóle nie ma?
– Bieda związana jest z bezrobociem, bo zasiłki są u nas bardzo niskie. W latach 2000–2003 straciło pracę blisko 50 proc. ludzi zatrudnionych w budownictwie. Ale od ostatnich kilku lat mamy odwrotny trend. To pracodawcy dramatycznie poszukują rąk do pracy. Dlatego teraz góra 10 proc.