Do tej komedii przylgnęła opinia jednego z najbardziej sentymentalnych filmów Woody'ego Allena, co chyba nie jest najszczęśliwszym określeniem. „Purpurowa róża z Kairu” mówi bowiem o jego największej miłości, ale do kina. Mia Farrow gra tu zahukaną kelnerkę o niezaspokojonych pragnieniach, do której schodzi z ekranu uwielbiany przez nią amant. Żyć w świecie fikcji czy zaakceptować realność – oto jest pytanie. Właśnie z tego filmu, nakręconego 23 lata temu, pochodzi słynna fraza: „Spotkałam wspaniałego mężczyznę, istnieje tylko w mojej wyobraźni, ale cóż to szkodzi. Nie można przecież mieć wszystkiego naraz”. Albo inne zdanie: „Żywi chcą wieść życie fikcyjne, a fikcyjne postaci chcą żyć naprawdę”. Wątek przenikania rzeczywistości i sztuki wcześniej pojawił się już w opowiadaniu Allena „Epizod z Kugelmassem”. Jego bohater buszuje w powieści „Pani Bovary”, a później pani Bovary składa mu wizytę w Nowym Jorku. Allen nie pojawia się w „Purpurowej róży z Kairu” osobiście. Członkowie Akademii wynagrodzili mu to nominując go do Oscara za scenariusz. j.w.