Jak doniosły media, znajdująca się na usługach MON Służba Kontrwywiadu Wojskowego w biały dzień odbiła komisji weryfikacyjnej pod przewodem Jana Olszewskiego tajne archiwum WSI, które, nawiasem mówiąc, komisja ta odbiła wcześniej z rąk Służby Kontrwywiadu Wojskowego i umieściła w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta. Szef komisji Jan Olszewski mówi o gangsterskiej grabieży i sugeruje, że grabież tę umożliwili strzegący BBN zdradzieccy funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, którzy wpuścili rabusiów.
W wyniku zajścia pozbawieni tajnych akt z archiwum WSI członkowie komisji zaczęli zdradzać objawy silnego rozdrażnienia, co skłoniło premiera Tuska do stwierdzenia, że ludzie ci mają na punkcie tajnych akt hopla. Zdaniem lekarzy, chodzi tu raczej o tzw. zespół nagłego odstawienia od tajnych akt, skutkujący u pacjenta ogólną nerwowością, nieuzasadnioną agresją słowną i zaburzeniami w postrzeganiu rzeczywistości, ze szczególnym uwzględnieniem spiskowej wizji świata.
Zespół ten, twierdzą, dotyka osoby uzależnione od tajnych akt. Do uzależnienia dochodzi zwykle podczas rozmaitych spotkań i towarzyskich imprez, na których, obok tradycyjnego alkoholu, często pojawiają się jakieś tajne akta. Wyroby te już po jednorazowej konsumpcji powodują niezdrową ekscytację, charakterystyczne wypieki na twarzy oraz zauważalną zmianę osobowości.
– Po raz pierwszy do tajnych akt zajrzałem za namową starszych kolegów. Wcześniej miałem niską samoocenę, ale po lekturze poczułem się wspaniale, byłem nienaturalnie podniecony. Zaczęło mi się wydawać, że więcej mogę i że jestem kimś ważnym – wspomina W., były poseł i polityk, któremu intensywny dostęp do tajnych akt umożliwiał funkcjonowanie w polityce przez wiele lat.