Nigdy jeszcze nie było tak tłoczno w ogrodowych alejkach domu przy ul. Polanki 54. Ponad półtorej godziny Lech i Danuta Wałęsowie przyjmowali życzenia imieninowe. Tym razem zaproszeni stawili się nie dla jakichś dodatkowych atrakcji, ale dla samego gospodarza. W przypadku PO w lwiej części były to osoby o wybrzeżowej proweniencji. Obok Donalda Tuska z żoną stawili się minister Sławomir Nowak, wiceminister rolnictwa Kazimierz Plocke, posłowie Arkadiusz Rybicki i Jan Kulas, europoseł Janusz Lewandowski. Inny europoseł PO, były premier Jerzy Buzek, patronujący jakiejś imprezie charytatywnej na Śląsku, łączył się z solenizantem telefonicznie. Zabrakło oczekiwanych: marszałka Komorowskiego i wicemarszałka Niesiołowskiego. Dyskusję budziła nieobecność Bogdana Borusewicza, marszałka Senatu (z listy PO, niezrzeszony). Dawni towarzysze walki zastanawiali się, czy „Borsuk” naprawdę nie wrócił z wojaży, czy – jak to miewa w zwyczaju – „zaszył się w jakiejś norze”. Jego nieobecność w dyskusjach wokół książki Cenckiewicza i Gontarczyka wzbudziła dyskusje.
Był za to Bogdan Lis, który w mediach dwoi się i troi, by sprostać zapotrzebowaniu na wiedzę o bohaterach konspiracji. Tu jednak posłowie Lis i Marian Filar (obaj LiD) układali się z przybyłym z Warszawy Markiem Borowskim w kwestii współdziałania w wyborach do europarlamentu.
Do tego dodajmy grono byłych: Andrzej Milczanowski, Henryk Majewski, Teresa Kamińska, Janusz Kaczmarek, generałowie Henryk Jasik i Wiktor Fonfara. Nie było Mieczysława Wachowskiego, który od kilku lat regularnie gościł na imieninach.
Na krótko pojawił się Janusz Śniadek, szef Solidarności, próbujący – jak się zdaje – godzić dwie lojalności – wobec pierwszego lidera związku i liderów PiS, z którymi sympatyzuje spora część związkowych elit.