Wojna wybuchła, gdy niedawno weszły w życie przepisy, które nakładają na producentów i importerów obowiązek odzyskiwania i powtórnego przetwarzania opakowań, w których wprowadzili do sprzedaży swoje wyroby. Mogą zająć się tym samodzielnie lub skorzystać z usług wyspecjalizowanych spółek, zwanych organizacjami odzysku. Jeśli jednak nie wylegitymują się, że wymagana część opakowań trafiła do zakładów recyklingu, zapłacą opłatę produktową będącą rodzajem podatku ekologicznego.
Opłata jest wysoka, więc przedsiębiorca na ogół woli skorzystać z usług organizacji odzysku, która za niższą kwotę gotowa jest przejąć zadania związane z recyklingiem opakowań. Organizacja taka bierze też na siebie całą odpowiedzialność prawną, co jest niezwykle cenne, bo przepisy – jak zwykle – są nieprecyzyjne i żaden przedsiębiorca nie może być pewny, czy inspektor ochrony środowiska do czegoś się nie przyczepi i nie każe płacić kary.
Firmy słuszne i niesłuszne
Wraz z pojawieniem się nowych przepisów jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać organizacje odzysku. To specjalistyczne spółki akcyjne, dziś jest ich już ponad dwadzieścia. Toczy się między nimi zażarta walka, która ma nie tylko wymiar rynkowy, ale również ideologiczny. Organizacje odzysku tworzyli w większości przedsiębiorcy należący do poszczególnych ogniw łańcucha recyklingowego – pakujący, zbierający opakowania i przetwarzający je.
Największy na rynku jest RekoPol, organizacja stworzona przez największych polskich „pakowaczy” produkujących towary masowego użytku (m.in. Agros, Henkel, Coca-Cola, PepsiCo, Tetra Pack). Silną grupę stanowią organizacje „śmieciarzy”, czyli firm gospodarki komunalnej zbierających odpady, w tym również opakowania.