W śledztwie dotyczącym sprawy Rywina pojawił się wątek wywiadu premiera Leszka Millera dla „Polityki” z września ubiegłego roku, a ściślej usunięcia przez redakcję „Polityki” z wywiadu, na prośbę Adama Michnika, pytania dotyczącego krążących wtedy po Warszawie plotek o jakiejś aferze korupcyjnej w kręgach władzy (wspominał o tym tygodnik „Nie”) i ewentualnym związku publikacji „Nie” z inną pogłoską – o rzekomej propozycji korupcyjnej złożonej przez Lwa Rywina „Gazecie Wyborczej”. Na wszelki wypadek wyjaśniam, jak to z tym wywiadem było. Pytanie to postawiliśmy na sam koniec rozmowy, sondażowo, ponieważ redakcja „Polityki” nie miała żadnej własnej wiedzy w tej sprawie, i w zasadzie bez zamiaru publikacji, gdyż przywołanie w takim kontekście nazwiska konkretnej osoby mogło mieć wszelkie cechy karalnego pomówienia. Nie przypadkiem zresztą, mimo krążących pogłosek, żadna gazeta w tym czasie (poza jedną żartobliwą notatką we „Wprost”) o żadnej „sprawie Rywina” nie pisała. Premier odpowiedział w sposób ogólnikowy, w tym sensie, że on też nie wszystko tu rozumie i być może chodzi tu o jakieś nieporozumienie, humoreskę. Mimo tego zdecydowaliśmy się zachować to pytanie w przekazanym premierowi do autoryzacji tekście (normalnie, w obróbce redakcyjnej z każdego nagranego wywiadu redakcja usuwa różne pytania i wątki, pozostawiając to, co sama uważa za ciekawe czy istotne). Liczyliśmy, że być może, mając czas do zastanowienia, premier jakoś rozbuduje swoją wypowiedź – jeśli nie, usuniemy tę kwestię nie chcąc kolportować plotek.
Nie mam pojęcia, skąd Adam Michnik dowiedział się o dotyczącym „Gazety Wyborczej” fragmencie wywiadu, choć rozmówca autoryzując tekst może go pokazywać, komu chce.