Francja elegancja. Chociaż life style to wyrażenie angielskie i do polszczyzny wchodzi przymiotnik lajfstajlowy, śmiem twierdzić, że Francuzów – bardziej niż Anglosasów czy Polaków – obchodzi styl przywódcy i osoba jego żony. Zwłaszcza jeśli żona w ekspresowym tempie przeskoczyła ze świata piosenki i mody, w którym była już księżniczką, do świata władzy, gdzie trudno jej odmówić tytułu królowej piękności. Jeśli wszystko się tak toczy jak w operze mydlanej dla sfer, to dlaczego wybrany przed rokiem młody, dynamiczny syn emigranta, wulkan energii z pomysłami, stał się nagle najgorzej notowanym prezydentem Francji?
Biografka prezydenta Catherine Nay zaraz po glorii wyborczej Sarkozy’ego trafnie powiedziała nam, że jej zdaniem Cecylia go nie kocha. Rzeczywiście, odeszła. Ale pisarka pomyliła się w innej diagnozie: twierdziła, że odejście ukochanej Cecylii zdestabilizuje Sarkozy’ego, który bez niej nie wyobraża sobie życia. Tak było przy poprzednim odejściu żony. Tym razem jednak Sarkozy, już prezydent, objawów żadnego załamania nie zdradzał i natychmiast po rozwodzie zaczął afiszować się z nową partnerką, z którą od razu wziął ślub.
Carla Bruni to świetna partia. Z doskonałej włoskiej arystokracji, z prześlicznym domem, z którego rodzina musiała uciekać do Francji przed faszyzmem. Modelka, od dawna doskonale znana tak we Włoszech, jak i we Francji. Piosenkarka, która zdobyła pozycję na długo przed tym małżeństwem. Włada pięcioma językami. Otrzaskana w literaturze i filozofii francuskiej. Nie zanotowałem ani jednego głosu kwestionującego jej uderzającą urodę, a ci, którzy mieliby wytykać jej poprzednie bujne życie sentymentalne, milczą. To kraj Michela Houellebecqa, a nie zakonów cierpiętniczych.
Jednak historię tę źle przyjęto we Francji.