Archiwum Polityki

Łucznik w krainie marzeń

„Ręce precz od Łucznika!” – takie transparenty nieśli pracownicy radomskiej zbrojeniówki demonstrując pod siedzibą rządu w ub. tygodniu. Ależ właśnie rząd o niczym innym nie marzy, jak o tym, żeby umyć ręce. To Łucznik domaga się pomocy, bo nie ma z czego wypłacić pensji. Podobnie kolejarze, którzy zapowiadają strajk generalny, jeśli rząd im nie pomoże darując długi i zwiększając dotacje. Obydwa przedsiębiorstwa uciekają od nieprzyjaznej rzeczywistości w krainę marzeń: Łucznik złapałby oddech, gdyby policja kupiła pistolety za 100 mln zł, PKP przyniosłyby dochód, gdyby woziły trzykrotnie więcej towarów, a mniej pasażerów.

Co rząd, osłabiony kryzysem politycznym, może zrobić? Może jak dotychczas zapewniać, że powoła komisję, rozpatrzy postulaty, dołoży starań. Nie może jednak spełnić żądań finansowych, bo nie tylko otworzyłby tamę wielu podobnym, ale potwierdziłby najgorsze obawy krajowych i zagranicznych kół biznesu, że klucz od kasy znalazł się w słabych rękach. Wyjścia z tego pata nie widać: uzdrawianie trzeba by zacząć od cięć chirurgicznych, od sporych zwolnień, na co związki absolutnie się nie godzą.

Polityka 25.2000 (2250) z dnia 17.06.2000; Komentarze; s. 13
Reklama