Archiwum Polityki

I niech tak zostanie

Wiosną 1954 r. śpiewano w kabarecie Stańczyk piosenkę pióra Antoniego Marianowicza: „Ach, ileż w kulturze treści – w kulturze wszystko się zmieści!” No i co, nie sprawdziło się? Zmieścił się Kazimierz Michał Ujazdowski, nowy minister. Tylko patrzeć, jak pałacyk na Krakowskim zostanie przemianowany na Zamek Ujazdowski. Ma to sens: w Ujazdowskim wystawiane są różne eksponaty ludzkiej pomysłowości. A nowy minister, jak informuje na łamach „Życia” Cezary Michalski, to „heroiczna decyzja premiera Buzka”. Dlaczego heroiczna? Być może dlatego, że kiedy myśli się o lokatorze gabinetu, pierwszą myślą jest – zero. A zaraz potem – trzydzieści pięć. Właśnie: zero trzydzieści pięć (więc nawet nie połówkę) procenta przewidziano w budżecie na kulturę. I dziedzictwo, które ponoć jest nam tak drogie.

„Dobry polityk – tłumaczy Cezary M. – rozumie kulturę w trochę inny sposób niż część współczesnych twórców. Widzi w niej także jeden z fundamentów państwa, za które odpowiada. Widzi w niej czynnik suwerenności narodowej...” Przepraszam, kultura dla twórców to nie jest fundament? Prawda, oni najchętniej podgryzają fundamenty. Gdzieś o tym już czytałem. Na suwerenności także im nie zależy. Ani na wyborze właściwej drogi. Wiadomo: każda droga zaprowadzi ich na manowce. A jak nie na manowce, to do knajpy. Ale spokojnie, bez nerwów: „Polityka kulturalna państwa nie jest wynikiem aktualnego stanu świadomości środowisk artystycznych – to znowu cytacik z Michalskiego – choć nie powinna być formułowana w konflikcie z nimi”. Nie pierwszy to raz świadomość ciemnej masy nie dorasta:

„Rząd, jak to piórko w górę leci,
A naród jak ten kloc z ołowiem.

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Groński; s. 109
Reklama