Archiwum Polityki

„Poza kontrolą”

Dziwi mnie nagonka na kartoteki parafialne, w której usiłuje się kryminalizować nie tyle pewne przejawy braku kultury, ile sam fakt istnienia akt parafialnych (POLITYKA 7). Proszę nie kryminalizować praktyki, która nie przeciwstawia się żadnemu prawu – nie ma żadnej ustawy, która zabraniałaby istnienia kartotek parafialnych. Funkcjonowanie kartotek jest niezbędne do tego, aby wypełnić zadania przepisane przez kodeks prawa kanonicznego i wymagania zdrowego rozsądku. Podam kilka przykładów. Zadaniem rodziców chrzestnych jest ewentualna pomoc w wychowaniu religijnym dziecka (nie zakup roweru, zegarka), należy do tej funkcji dopuszczać tylko osoby prowadzące rzeczywiście życie chrześcijańskie, zgodne z zasadami wiary. Proboszcz nie będzie znał na pamięć wszystkich parafian. Do zawarcia małżeństwa nie wolno dopuścić osób, które mają do tego przeszkodę lub np. są trwale niezdolne do podjęcia odpowiedzialnej decyzji. Proboszcz musi również opiniować kandydatów do seminariów duchownych. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś dał się poznać jako pedofil. Sprawa była znana na osiedlu, ale w ciągu np. 10 lat trzy razy zmieniali się proboszczowie i tak świat by zapomniał o tym, że Iksiński, który właśnie się wybiera do seminarium, to jest właśnie ten pedofil. A kto chciałby mieć takiego katechetę w szkole, do której chodzą jego dzieci? Może owi namiętni kryminalizatorzy kartotek parafialnych? Niektórzy to by chcieli, żeby proboszczowie mogli tylko korzystać z wiedzy pochodzącej z nadzwyczajnych objawień prywatnych, ale podejrzewam, że wtedy znów podniosłyby się głosy, że wszechwiedza Boga również narusza ustawę o ochronie danych osobowych.

O. dr Marek Nowak, dominikanin

Polityka 13.2000 (2238) z dnia 25.03.2000; Listy; s. 43
Reklama