Archiwum Polityki

Koń w modzie

Słowa Johna Galsworthy’ego: „zabawna rzecz dzieje się z końmi: wychodzą z użycia, a wchodzą w modę”, opisujące rzeczywistość brytyjską początków XX w., znakomicie pasują do dzisiejszych polskich realiów.

Od kilku lat nie trzeba już być milionerem ani wyprowadzać się na wieś, by mieć własnego wierzchowca. Co roku przybywa przedstawicieli wyższej klasy średniej, którzy po pracy pędzą do podmiejskiej stajni. Koń i wszystko co z nim związane jest sposobem na spędzanie wolnego czasu, weekendów, nawet wakacji. Towarzyską nobilitacją. Bo konie ma lub na nich jeździ elita, czy to artystyczna, jak Daniel Olbrychski, czy biznesowa, jak Aleksander Gudzowaty. Niejeden zamożny mieszczuch też nagle czuje w żyłach dopływ krwi ułańskich przodków i dosiada własnego wierzchowca. Bo Arab na wielbłądzie, a Polak na koniu. To wszak nad Wisłą, w orszaku pogrzebowym, tuż za trumną marszałka Józefa Piłsudskiego, szła jego słynna Kasztanka. Takie było życzenie zmarłego. A w Potyrach, w gminie Naruszewo, na cmentarzu amfor kulistych, jest najstarszy w Europie grób konia. Tradycja więc zobowiązuje.

Nowi koniarze tworzą coraz większy rynek dla końskiego biznesu: ośrodków jeździeckich, instruktorów, stadnin, stajni pensjonatowych, sklepów z artykułami do jazdy konnej, producentów i importerów pasz i odżywek, weterynarzy, kowali.

Koń, jaki jest, każdy widzi

Kupić konia nie jest trudno ani, wbrew pozorom, nie jest to straszny wydatek. Handlarze i hodowcy koni, do tej pory nastawieni na sprzedaż zwierząt rzeźnych, wyczuwając nowy rynek zbytu, przeprofilowali działalność. Te ciut lepsze sztuki zamiast za 2 tys. zł na mięso, sprzedają po 3–5 tys. zł jako wierzchowce rekreacyjne. – Nowi właściciele szybko orientują się, że kupili skarbonkę – mówi doktor Andrzej Bereznowski, kierownik Kliniki Koni przy warszawskim SGGW. – Na leczenie wydadzą więcej, niż zapłacili.

Uczelniana klinika oferuje badanie zwierzęcia przed kupnem. Szczegółowy przegląd kosztuje ok.

Polityka 20.2008 (2654) z dnia 17.05.2008; Na własne oczy; s. 116
Reklama