Most nad Odrą w Rędzinie, choć jeszcze nie powstał, sławą przyćmił wszystkie wrocławskie mosty z Grunwaldzkim włącznie. Długi na ponad 1700 m i zawieszony na wysokich pylonach będzie prawdziwą ozdobą przyszłej autostradowej obwodnicy Wrocławia. Jednak nie urodzie zawdzięcza swą sławę. Dziś każda rozmowa na temat funkcjonowania systemu zamówień publicznych musi się zacząć albo skończyć na tym właśnie moście. Wszystko za sprawą przetargu zorganizowanego przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), który miał wyłonić wykonawcę tego obiektu. Oferty złożyły trzy konsorcja, z których komisja przetargowa wybrała najtańszą, złożoną przez firmy Dywidag Bau i Strabag. Państwowy inwestor był zachwycony, bo wykonawcy gotowi byli zbudować most za 452 mln zł, czyli o 100 mln zł mniej, niż on sam pierwotnie planował wydać na ten cel.
Detektywi hakowi
Podczas ogłoszenia wyników przetargu obecni byli nie tylko zwycięzcy, ale także ekipy konkurentów. To standardowa procedura: wszystkie firmy, stające do dużych publicznych przetargów, wysyłają w takich momentach „ekipy hakowe”, których zadaniem jest prześwietlenie zwycięskiej oferty i sprawdzenie, czy nie dałoby się jej jakoś podważyć. Godzinami fotografują tysiące stron i niczym detektywi badają wszystkie poszlaki. Nawet jakość papieru, kolor tuszu czy rodzaj oprawy. Zdarza się bowiem, że organizatorzy przetargów żądają ofert np. na papierze kredowym, odpowiednio oprawionych i parafowanych na każdej karcie. Jak się ktoś zagapi i użyje innego papieru albo zapomni złożyć gdzieś parafę, to już jest hak. Można spróbować podważyć wynik przetargu. Z dużą szansą na sukces.
We Wrocławiu takim hakiem okazały się szklane klosze lamp. Konkurenci – konsorcjum firm Mostostal Warszawa i Acciona – wytropili w zwycięskiej ofercie drobny błąd.