Archiwum Polityki

Oziębłość pożądana

To co dobre, plusowe, kiedyś nazywało się klawe. Był czas, kiedy o wszystkim, co wzbudzało naszą aprobatę, mówiło się, że jest fajne. Dziś słyszę, że dobre jest cool.

Podstawą wszelkiego porozumienia są słowa wyrażające aprobatę i dezaprobatę. Ogromna część naszych rozmów sprowadza się w gruncie rzeczy do tej zero-jedynkowej sfery. Mówimy "tak" albo "nie", mówimy "lubię - nie lubię", "chcę - nie chcę" i najczęściej w języku komputera wystarczy jeden z dwóch znaków. Jesteśmy "na tak" lub "na nie", jesteśmy "za" albo "przeciw" (choć czasami nasza osobliwa, słowiańska dialektyka łączy te dwie sprzeczne postawy, ale o tym trzeba by pisać osobno).

Potoczny język w każdym pokoleniu wynajduje różne słowa-sztony, które pasują do wszystkiego i wyrażają jedynie znak plusa albo minusa. To co dobre, plusowe, kiedyś nazywało się klawe. Był czas, kiedy o wszystkim, co wzbudzało naszą aprobatę, mówiło się, że jest fajne. Dziś słyszę, że dobre jest cool. Samo słowo angielskie brzmi dla mnie nieprzyjemnie (przynajmniej w trakcie zimy, jest natomiast pożądane latem). Niestety, wiem na pewno, że moja prywatna percepcja jest bardzo odosobniona, natomiast słówko cool znaczy nie tylko aprobatę, jest przyklejone (jak guma do żucia) do pewnych oznak stylu, który polega na wyluzowaniu, czyli obojętności na wszystko.

Widok spiętych facetów (czy facetek) jest dość przykry, ale rozluźnienie powszechne też wygląda dość przykro, tym bardziej kiedy idzie za nim udawanie. Jestem spięty, więc udaję, że nie jestem, żuję gumę, kołyszę się w biodrach, a kątem oka patrzę, czy w odbiciu przypominam chociaż trochę Lindę w scenie najgorętszej strzelaniny, kiedy on w roli chłodnego supermana jest cool i od niechcenia pruje z pistoletu, kładąc trupem groźnych przeciwników.

Polityka 12.1999 (2185) z dnia 20.03.1999; Zanussi; s. 97
Reklama