Była to udana operacja chirurgiczna. Serce wyjęto tak, że pacjent na razie tego nie zauważy. Z taśm montażowych Göteborga będą nadal zjeżdżały Volva. Ford stał się "tylko" właścicielem zakładów wytwarzających samochody osobowe, pozostała część koncernu - ciężarówki, autobusy, silniki i pojazdy specjalne - pozostała w rękach Szwedów. Volvo wyszło z tej operacji na pozór wzmocnione; najbogatsze przedsiębiorstwo szwedzkie dostało od Amerykanów ponad 7 mld dolarów i stało się jeszcze bogatsze.
Amerykanie zrobili wszystko, żeby nie urazić szwedzkiej dumy. Ford montuje co roku ponad 7 mln samochodów osobowych; Volvo - nieco ponad 450 tys. Volvo będzie małą śrubką w machinie Forda. Szef Forda, Jacques Nasser, osobiście przybył jednak do Göteborga przekonując Szwedów, jak wielkie znaczenie ma szwedzka marka dla przyszłości jego koncernu. Volvo od dawna było w Stanach samochodem kultowym, związanym ze środowiskiem college´ów i uniwersytetów. Utrwalone na kartach literatury (w "Świecie według Garpa" Johna Irvinga, żona bohatera pozbawia męskości kochanka podczas igraszek w stylu Clintona, ponieważ hamulce Volva okazały się zbyt sprawne) i w filmie ("Święty"), Volvo cieszy się także popularnością wśród emerytów i rodzin wielodzietnych, z uwagi na swą renomę samochodu solidnego i bezpiecznego.
Przecież nie zarzyna się kury, która znosi złote jajka - przekonywał Szwedów Nasser. Spójrzcie na Jaguara, którego Ford postawił na nogi, przejmując przed dziesięciu laty markę... Na osłodę pozostawił Szwedom centralną dyrekcję w Göteborgu i przede wszystkim zakłady badawcze i rozwojowe. Produkcja samochodów osobowych ze znakiem Volvo będzie rosła, według szefa Forda, który szczególnie akcentował znaczenie zachowania szwedzkiej kultury przemysłowej.
Takie argumenty przekonują ekspertów i analityków giełdowych.