Najpierw Hiszpanie powołując się na Eurostat, unijny urząd statystyczny, ogłosili z dumą, że w PKB na głowę mieszkańca przeskoczyli Włochów. W licznych komentarzach wyciągali stąd wniosek, że oto zmienia się śródziemnomorski układ sił. Włosi, którzy od lat mieli Hiszpanów za ubogich krewnych, odszczekiwali się jak mogli. Wreszcie oficjalnie zabrał głos sam premier Romano Prodi, który ostro skrytykował metodykę Eurostatu, a zwłaszcza żonglowanie parytetem siły nabywczej. To te machinacje na papierze umniejszyły pozycję Italii – grzmiał Prodi. Coś jest na rzeczy, bo inny śródziemnomorski kuzyn, prezydent Nicolas Sarkozy, wpisał na listę pilnych zadań na ten rok opracowanie nowego systemu mierzenia wzrostu gospodarczego poszczególnych państw, uwzględniającego w większym stopniu czynniki określające jakość życia. W zespole, który się tym zadaniem zajmie, mają się znaleźć dwaj ekonomiści-nobliści: Amartya Sen i Joseph Stiglitz.