Archiwum Polityki

Więcej agentów niż klientów

Po pierwszych kilku tygodniach tort, o który walczą towarzystwa emerytalne, ledwie został nadgryziony. Ich przyszli klienci ciągle jeszcze przeglądają oferty i nie przejawiają większych chęci do zawierania umów. Nie zawsze zresztą mają z kim je podpisywać. Są towarzystwa (te, co później wystartowały), które pierwsze licencje dla akwizytorów otrzymały dopiero w drugiej połowie marca, niektóre zaś nie mają ich jeszcze wcale.

O radosnych informacjach na temat rosnącej liczby już zdobytych członków konkurenci mówią z przekąsem, że są na wyrost, a ich celem jest wyłącznie wywołanie odruchu stadnego. Ale silną pozycję PTE Złota Jesień (główny udziałowiec to PZU), która objęła prowadzenie, trudno zakwestionować. Od Pawła Pelca, wiceprezesa Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi (UNFE), słyszę, że PZU wyjątkowo dobrze przygotowało się do akcji i wnioski o rejestrację swoich agentów złożyło najwcześniej. Armia akwizytorów tego funduszu jest więc najliczniejsza, na jego rzecz pracować będzie około 100 tys. osób, czyli prawie połowa wszystkich agentów. Ponad 70 tys. akwizytorów PZU już wkroczyło do akcji. Agentów wszystkich PTE też będzie więcej, niż się spodziewano. UNFE już dostało ponad 200 tys. wniosków, a kolejne ciągle napływają.

Wiceprezes PTE Bankowy Krzysztof Pater narzeka, że jego siły natarcia utknęły w dwóch korkach. Śląska grupa kandydatów na akwizytorów tygodniami czeka na zaświadczenie o niekaralności. Tamtejszy rejestr skazanych okazał się w tym przypadku niewydolny. Dopiero ostatnio sytuacja się poprawiła. Drugim wąskim gardłem jest UNFE, gdzie na licencję czeka się już także około trzech tygodni. Formalnie urząd ma na to 30 dni. - To jest przyczyną, że do tej pory żaden listonosz jeszcze nie rozpoczął pracy w roli akwizytora - słyszę od Andrzeja Gruszki, prezesa PTE Pocztylion. - Przed kilkoma dniami dostaliśmy dopiero pierwsze licencje.

Przed rozpoczęciem kampanii sugerowaliśmy Czytelnikom, aby nie radzili się agentów, ponieważ trudno liczyć na ich obiektywizm. Każdemu zależy przecież na podpisaniu umowy. Pierwsze doświadczenia pokazały, że agenci często są po prostu niedouczeni. Co gorsza, niedouczone są też osoby dyżurujące przy bezpłatnych infoliniach.

Reporterka radia Tok FM zadawała reprezentantom różnych towarzystw bardzo istotne dla każdego klienta pytania, zaś odpowiedzi w każdej infolinii dostawała inne, często nieprawidłowe.

Polityka 14.1999 (2187) z dnia 03.04.1999; Gospodarka; s. 78
Reklama