Archiwum Polityki

Co w PiS piszczy

Zrezygnujcie z mandatów, jeżeli jesteście ludźmi honoru – zaapelował Jarosław Kaczyński do trzech wiceprezesów swej partii, Ludwika Dorna, Pawła Zalewskiego i Kazimierza Ujazdowskiego, którzy zrezygnowali z funkcji, gdyż nie zgadzali się z mało kolektywnym kierowaniem partią.

Byli wiceprezesi twierdzą, że z linią partii się zgadzają, przywództwa Jarosława Kaczyńskiego absolutnie nie kwestionują, nie zgadzają się jednak, by Komitet Polityczny, czyli najwyższa kolegialna władza partii, nie miał nic do powiedzenia.

Czy jednak w tym sporze idzie tylko o rolę ciał kolegialnych i nieco więcej wewnętrznej demokracji? Czy to tylko spór między tymi z matecznika, czyli z PC, a innymi środowiskami (zwłaszcza konserwatystami), które weszły w skład PiS? Sprawa nie jest tak prosta. To zaczyna być spór także o sposób uprawiania polityki, o polityczny cynizm jako jedną z naczelnych zasad stosowanych przez ludzi otaczających prezesa i mających na niego największy wpływ, w tym słynnych spindoktorów Adama Bielana i Michała Kamińskiego. Nie jest tajemnicą, że to Ludwik Dorn protestował przeciwko umieszczeniu Nelly Rokity na drugim miejscu warszawskiej listy poselskiej, a posługiwanie się nią jako narzędziem do eliminacji Jana Rokity budziło też niesmak w szerszych kręgach.

Niesmak wśród sporej części posłów wzbudziła też dyskusja przy okazji powoływania na stanowisko wicemarszałka Sejmu Stefana Niesiołowskiego, kiedy to do boju ruszył zastęp młodych „gwiazd” PiS. Można powiedzieć, że w tej debacie wylało się wszystko, co najbardziej prymitywne i prostackie w PiS.

Spór o rolę ciał kolegialnych w PiS jest więc także sporem o model opozycyjności, o przyszłość polityki wojny ze wszystkimi, o język publicznej debaty. W efekcie – o utrzymanie zgromadzonego kapitału, czyli 5 mln wyborców, i odzyskiwanie zdolności koalicyjnej, którą partia Jarosława Kaczyńskiego, wpędzana przez prezesa w ciągłe konflikty, utraciła.

Polityka 46.2007 (2629) z dnia 17.11.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama