31 października 1961 r. w amerykańskim Narodowym Obserwatorium Radioastronomicznym (NRAO) w Green Bank w Zachodniej Wirginii zebrała się grupka naukowców reprezentujących rozmaite dziedziny: od astronomii i chemii po genetykę i psychologię. Wśród nich był m.in. Melvin Calvin, który w tymże 1961 r. otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii za wyjaśnienie procesu fotosyntezy. Cel spotkania owego szacownego grona mógł wydawać się dość ekstrawagancki – była to pierwsza konferencja naukowa poświęcona możliwości istnienia... cywilizacji pozaziemskich.
Jako jeden z pierwszych głos zabrał Frank Drake, młody radioastronom z Green Bank. Na tablicy wypisał stworzony przez siebie wzór matematyczny, który z czasem stał się znany niemal na całym świecie pod nazwą Formuły Drake’a. Formuła ta służyła do oszacowania liczby inteligentnych cywilizacji pozaziemskich. Trzydniowa dyskusja skupiła się na tym, jak rozwiązać wzór Drake’a. W końcu zgodzono się, że w naszej Galaktyce może istnieć od tysiąca do stu milionów wysoko rozwiniętych cywilizacji. A skoro tak, to być może docierają do nas wysyłane przez „braci w rozumie” sygnały – np. w postaci fal radiowych. Trzeba więc tylko nadstawić ucho, którym są radioteleskopy, by je wyłapać.
Na taki pomysł wpadli dwa lata wcześniej dwaj fizycy: Giuseppe Cocconi i Philip Morrison z Cornell University. W tygodniku naukowym „Nature” ukazał się wówczas ich artykuł, w którym twierdzili, że życie we Wszechświecie pojawiło się najprawdopodobniej na wielu planetach, a z czasem powstały tam również inteligentne cywilizacje. Mogą one korzystać z łączności radiowej i próbować tą drogą skontaktować się z innymi rozumnymi istotami w kosmosie.
Jaką zatem wybrać długość fali, by nawiązać kontakt?