Archiwum Polityki

Horda na hordę

Jesteśmy w międzyczasie. Rząd Jarosława Kaczyńskiego smutno dobiega swych dni. I chyba dzięki Bogu. Rząd Donalda Tuska – ante portas. I pewnie Bóg zapłać. To może być dobry rząd dla Polski. Ale jak to orzec, skoro nigdy nie próbowaliśmy się zastanowić, jaki rząd jest dobry.

Monika Olejnik dowcipnie opisała rząd Donalda Tuska wedle swoich obywatelskich marzeń. W składzie tego rządu znalazła się między innymi Joanna Kluzik-Rostkowska jako idealny minister pracy i polityki społecznej. Ja też bym chętnie widział takiego ministra w rządzie. W TOK FM zapytałem więc panią minister, czy przyjęłaby propozycję Tuska. Żachnęła się tylko. Jest przecież politykiem PiS i jako polityk PiS znajduje się w dyspozycji prezesa Kaczyńskiego.

Nie zaskoczyła mnie tą odpowiedzią. Ale mnie zmartwiła. Bo poświadcza ona, że polska polityka już całkiem otwarcie przestała być polska, a stała się partyjna. I to do tego stopnia, że także polski rząd przestał być polski, a stał się partyjny. Kiedy rządzi PiS, wszystko, co się rusza, i wszystko, co się nie rusza, biorą ludzie PiS. Jak rządzi PO, to ludzie PiS niczego nie dotkną. A gdyby dotknęli, byłaby to zdrada.

Nawet w wersji tak umiarkowanej, jaką reprezentuje minister Rostkowska, demokratyczna polityka polska przez ostatnie dwa lata stała się formą zimnej wojny plemion. Jak wygrywają Tutsi, to Hutu wracają do wioski. Jak zwyciężają Hutu, Tutsi chowają się w chatach i wznosząc tam wrogie okrzyki czekają na swój moment.

W polityce rządzonej logiką plemienną może się oczywiście zdarzyć, że wódz Hutu uwiedzie z chat Tutsi brańców – Zytę Gilowską, Nelly Rokitę czy Zbigniewa Religę – żeby ich demonstracyjnie dołączyć do swego haremu i obwozić po kraju jako zdobycz wojenną. Ale uwiedzionych otacza coraz większa niechęć, a uwodzących potępienie ze strony obcoplemiennych.

Skąd tyle wazeliny

Przeradzanie się partii politycznych w plemiona, których granicy nie wolno przekroczyć pod groźbą infamii, to nie jest tylko kulturowy czy etnologiczny fenomen. Jest to jeden z wielu objawów ewolucji polskiej polityki.

Polityka 44.2007 (2627) z dnia 03.11.2007; Temat tygodnia; s. 12
Reklama