Archiwum Polityki

Kurdystan: bardzo gorąco

Po nieudanych rozmowach z irackim rządem Turcja zaostrzyła ton. Grożąc interwencją wojskową domaga się od Iraku likwidacji baz rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) i wydania czołowych działaczy, oskarżając ich o terroryzm. Z kolei USA i Europę Ankara wini za brak zrozumienia i odmowę wsparcia Turcji w jej działaniach przeciwko separatystom kurdyjskim.

W tureckim Kurdystanie doszło do starć armii z oddziałami PKK; po obu stronach jest wielu zabitych, co dodatkowo podgrzewa atmosferę. Wstępnym krokiem może być embargo gospodarcze wobec autonomicznego irackiego Kurdystanu i zamknięcie turecko-irackiego przejścia granicznego w Haburze. Skutki byłyby bardzo poważne: większość zaopatrzenia, w tym energia elektryczna, dostarczana jest z Turcji.

Na początku przyszłego tygodnia premier Recep Tayyip Erdogan jedzie na rozmowy do George’a Busha. Dla USA oddziały kurdyjskie są ważnym sojusznikiem i de facto jedyną iracką siłą, która ich wspiera. Ale i dla Turcji to kwestia zasadnicza: autonomiczny Kurdystan może umocnić tureckich Kurdów w woli oderwania się od kraju. Nie ma więc wspólnego dobrego rozwiązania, w grę wchodzą tylko mniej złe, tak jak w całej irackiej kwadraturze koła.

Polityka 44.2007 (2627) z dnia 03.11.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama