Idea odczytywania płyt za pomocą światła laserowego kiełkowała już w drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku. Pracowały nad nią dwa wielkie światowe koncerny: Sony i Philips, które powołały w 1979 r. specjalną wspólną grupę konstruktorów i badaczy. Po roku opracowała ona tzw. czerwoną książeczkę – opis standardu CD nazwany tak żartobliwie w nawiązaniu do słynnego dzieła chińskiego przywódcy Mao Zedonga. Philips zajął się ogólnym procesem wytwarzania nowej płyty i technologią laserową, Sony zaś skupił się na metodach korekcji błędów zapisu i ochronie nośnika przed uszkodzeniami.
Rynkowy Big Bang
Po trzech latach eksperymentowania wielkiej drużyny inżynierskiej fascynująca nowinka znalazła się na rynku. W październiku 1982 r. zademonstrowano ją w Azji, skąd już na początku następnego roku trafiła do USA i potem do Europy. Przyjęcie było wręcz entuzjastyczne, sukces całkowity. Tak zaczęło się to, co potem historycy techniki nazwali Big Bangiem – Wielkim Wybuchem cyfrowej audiorewolucji.
Dlaczego Sony nawiązał współpracę akurat z Philipsem? Akio Morita, twórca i szef japońskiego koncernu, dążąc do wprowadzenia na rynek techniki rejestracji magnetowidowej chciał w latach 70. porozumieć się w sprawie przyjęcia wspólnego standardu z konkurentami zza Oceanu. Nie mógł tego uczynić w USA, bowiem tam obowiązywały skrupulatnie przestrzegane przepisy antytrustowe, wykluczające jakąkolwiek współpracę w tych sprawach. Morita wybrał więc europejskiego Philipsa, którego niezwykle szanował.
Tu ciekawostka: dlaczego srebrzysty krążek ma akurat 12 cm średnicy? Otóż wstępnie myślano o 12-calowej (tyle miały używane wówczas powszechnie płyty winylowe). Jednakże tak wielka płyta mieściłaby aż 12 godz. muzyki, co nie miałoby sensu z handlowego punktu widzenia.