Timothy Berners-Lee, fizyk i programista komputerowy pracujący w Europejskim Laboratorium Fizyki Cząstek CERN w Genewie, napisał w marcu 1989 r. opracowanie „Zarządzanie informacją. Propozycja”. Kierownictwo ośrodka odkładając tekst na półkę nie rozumiało, że zawiera on przepis na jedną z największych cywilizacyjnych rewolucji w dziejach ludzkości.
Na szczęście Berners-Lee nie zamierzał się poddawać i realizował projekt, który mógł być spełnieniem jego dziecięcych marzeń i pasji. Rodzice Tima byli matematykami i informatykami zaangażowanymi w rozwój brytyjskiego przemysłu komputerowego. To oni programowali pierwsze komercyjne maszyny Mark I i Mark II, widząc w nich jednak coś więcej niż tylko superszybkie kalkulatory. Komputer miał być także maszyną wspomagającą ludzki umysł w organizowaniu i przetwarzaniu informacji oraz ułatwiającą dostęp do zasobów wiedzy.
Centrum badawcze CERN, dokąd trafił Timothy, jest miejscem niezwykłym, gdzie tysiące uczonych z wielu krajów pracują nad odkrywaniem i wyjaśnianiem najbardziej fundamentalnych tajemnic natury. W tym największym na świecie laboratorium, w ciągnących się dziesiątkami kilometrów tunelach, fizycy rozpędzają cząstki elementarne do prędkości bliskich prędkości światła i doprowadzają do ich zderzenia, symulując warunki podobne do istniejących w pierwszych chwilach istnienia Wszechświata. W trakcie tych eksperymentów notuje się niewyobrażalne ilości danych. Ich opracowanie wymaga współpracy setek uczonych, co jest nie lada wyzwaniem – jak bowiem zapewnić, by mieli oni dostęp do wszystkich danych eksperymentalnych, do analiz przygotowanych przez kolegów, jak też do wyników podobnych zespołów? Co z tego, że wszystkie te informacje zostaną zapisane przez komputery w elektronicznej pamięci, skoro nie sposób do nich dotrzeć, nie mówiąc już o zespołowej pracy nad nimi?