Archiwum Polityki

Pudełko pełne nut

Coraz głośniej rozbrzmiewają kasandryczne prognozy o końcu płyty kompaktowej. Póki jednak ten koniec nie nastąpił, rynek płytowy wciąż zapełnia się pozycjami dla kolekcjonerów, w tym dla początkujących melomanów.

W zeszłym roku – Mozartowskim – pojawiło się w sklepach płytowych czerwone pudło, przypominające z daleka dużą bombonierkę z czekoladkami Mozartkugeln, choć o trochę nietypowym kształcie (prostopadłościanu). Były to wszystkie dzieła Wolfganga Amadeusza na 170 płytach, mieszczących się w poręcznym boksie dzięki kartonowym kopertom zamiast tradycyjnych plastikowych pudełek. Cena nader przystępna (na Zachodzie 99 euro, w Polsce poniżej 400 zł). Wykonania – bardzo różne, obok wybitnych po prostu przyzwoite i niewiele więcej, niektóre starsze nagrania gorszej jakości.

Teraz – tym razem bez rocznicowego pretekstu – ukazało się kolejne, niebieskie pudło: z całą twórczością Bacha (155 płyt). Tu też trafiają się nagrania i wykonawcy znakomici (skrzypek Mark Lubotsky, wiolonczelista Jaap ter Linden, lutnista Jakob Lindberg, a nawet tacy śpiewacy jak Emma Kirkby i Michael Chance w Pasji Mateuszowej), obok nich trochę dawnych sław – śpiewających w stylu nieznośnie przestarzałym, jakiego się już dziś nie da słuchać – a z drugiej strony mało znane zespoły, które w większości nie schodzą poniżej średniej, lecz wśród solistów zdarzają się niemiłe niespodzianki. Cena podobna do kompletu Mozarta.

Te produkty wypuściła holenderska firma Brilliant Classics – dlatego najwięcej można tu znaleźć wykonawców z tego kraju, ale także brytyjskich. Firma postawiła na niedrogą ofertę dla tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z muzyką poważną. Forma wydania okazała się niezłym chwytem marketingowym – to typowa propozycja na prezent. Pudełko wygląda efektownie i zajmuje mało miejsca na półce. Kiedy w poprzednim Roku Mozartowskim (1991) Philips rozpoczął wydawanie dzieł wszystkich Mozarta, kontynuował to dość długo, a jako że każda płyta ma osobne pudełko, całość zajmuje dobrych parę metrów.

Polityka 21.2007 (2605) z dnia 26.05.2007; Kultura; s. 78
Reklama