Archiwum Polityki

Monet na orkiestrę

Cinematic Orchestra, Ma Fleur, Ninja Tune

Długo trzeba było czekać na nową płytę Cinematic Orchestra. I słychać na niej, że muzycy mocno kombinowali nad albumem. I właściwie nad nowym obliczem. Jedni z klasyków nu jazz, fuzji tradycyjnego jazzu z alternatywną muzyką elektroniczną, porzucają oto maszyny na rzecz bardziej akustycznego brzmienia, na rzecz smyczków, dostojnych głosów, kameralnej atmosfery. Muzyka stała się bardziej statyczna. Cinematic porzuca dźwiękowe ilustracje do nieistniejących i realnych filmów. I choć nadal słychać echa Coltrane’a czy Komedy, nowa płyta Cinematic jest bliższa pełnym ciepła i nostalgii muzycznym kolażom, z których słynęła w latach 80. wytwórnia 4AD. Naprawdę czasem słychać jakby This Mortal Coil. Ale to nie jest wada. Z muzyki filmowej Cinematic przekierował swoją uwagę na muzykę „obrazową”. To jakby ilustracja do dzieł impresjonistów. Może któryś z mrocznych pejzaży André Deraina, a może most Waterloo we mgle Moneta? W każdym razie to na pewno nadal propozycja z wyższej półki.

Artur Podgórski

Polityka 21.2007 (2605) z dnia 26.05.2007; Kultura; s. 69
Reklama