Archiwum Polityki

Zona modna

Obejmująca kilka tysięcy kilometrów kwadratowych strefa wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu, której reaktory wybuchły 26 kwietnia 1986 r., stała się atrakcją turystyczną Ukrainy.

Pieczę nad atomową turystyką sprawuje agencja Chernobylinterinform. Obok wycieczek po Kijowie i letnich obozów na Krymie jednodniowe wypady w okolice reaktora cieszą się największą popularnością. Zainteresowanie jest duże – twierdzą pracownicy agencji – codziennie w trasę rusza jedna bądź dwie kilkuosobowe ekipy. W większości na wyjazd decydują się turyści z Europy Zachodniej. Ukraińców jest niewielu – pomysł organizowania wycieczek do miejsc, które kojarzą z tragedią tysięcy rodzin, przyjmują dość chłodno. Nie bez znaczenia jest także cena. Jednodniowa ekskursja dla trzech osób kosztuje 400 dol.

Program wyjazdu jest napięty; sześć godzin w strefie ledwie wystarczy na pobieżne objechanie wszystkich godnych uwagi miejsc, co sprawia, że trudno o chwilę zadumy. Po krótkim wstępie historycznym, rozpoczynającym każdą wycieczkę, pora na spotkanie z osadnikami, którzy pomimo ostrzeżeń zdecydowali się pozostać w zonie.

Pani Maria żyje wraz z mężem kilkanaście kilometrów od reaktora. W kijowskim mieszkaniu, w którym zamieszkała po ewakuacji, czuła się źle. Razem z nią po kilku miesiącach od wybuchu do pobliskich wsi wróciło kilkanaście osób. Z dumą wspomina, jak postanowiła przeciwstawić się rządowym zakazom. Mówiła: zostawcie mnie w spokoju albo zastrzelcie. Ostatecznie pozwolono jej wrócić do opuszczonego domu rodzinnego. Jak sama twierdzi, powodów do narzekania nie ma. Hodowane przez nią warzywa systematycznie poddawane są badaniom, które nie wykazują żadnych zanieczyszczeń. Na pobliskim pastwisku pasą się cielęta, a przy drodze krzątają się kury.

Gospodyni, pomimo zbliżających się osiemdziesiątych urodzin, cieszy się dobrym zdrowiem. Większość jej sąsiadów, którzy zdecydowali się pozostać w przygotowanych im przez władze zastępczych mieszkaniach, nie żyje.

Polityka 19.2007 (2603) z dnia 12.05.2007; Świat; s. 62
Reklama