Archiwum Polityki

Naprawić po partaczach

Donald Tusk i jego rząd mają dziś ogromne poparcie społeczne, znacznie przekraczające wyborczy wynik Platformy Obywatelskiej. To pewnie ostatnia, mimowolna, przysługa Jarosława Kaczyńskiego. Fatalny styl, w jakim PiS żegnał się z władzą – ten trwający od 21 października pokaz arogancji, dąsów, słownej agresji, kadrowych machinacji – stale przypominał, dlaczego PiS te wybory przegrał. Sposób, w jaki były premier potraktował, słabą przecież, wewnątrzpartyjną opozycję, rozwiewa złudzenia, że polityczny styl Prawa i Sprawiedliwości może się zmienić. W tej sytuacji zaskakująca na pozór łagodność Tuska, jego retoryczna „ofensywa miłości”, demonstracyjny pragmatyzm i unikanie konfrontacji wydają się na razie najlepszą strategią. Ciosy PiS trafiają w próżnię. Ale już za moment zacznie się praktyka rządzenia i wczorajsza władza zacznie surowo rozliczać obecną, także, a może przede wszystkim, z własnych zaniechań.

Rząd Platformy wchodzi na prawdziwe pole minowe i zapewne już niedługo oszałamiające wskaźniki poparcia będą topnieć. Ale Donald Tusk ma wyjątkową szansę, aby utrzymać władzę co najmniej przez cztery lata. Sam, co prawda, nie ma wielkiego doświadczenia administracyjnego, ale otrzymał wiele bezcennych politycznych lekcji. I choćby po tym, jak budował koalicję z PSL, widać, że nauka nie poszła w las. Także skład gabinetu – poza kilkoma personalnymi zagadkami – pozwala mieć uzasadnione nadzieje, że będzie to ekipa zdolna do kompetentnego rządzenia.

Zpierwszych deklaracji premiera i jego ludzi wynika, że mają świadomość, jak ważna będzie dla nich sprawna komunikacja ze społeczeństwem, że nie zamierzają, jak większość ekip III RP, lekceważyć symbolicznych i emocjonalnych potrzeb wyborców, że przejmą po tzw. IV RP – dziś powszechnie akceptowany przez obywateli – nacisk na walkę z przestępczością i korupcją.

Polityka 47.2007 (2630) z dnia 24.11.2007; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama