Archiwum Polityki

Kmina obraźników

Mieszkańcy Ślesina są dumni z gwary ochweśnickiej i za punkt honoru uznali uratowanie od zapomnienia mowy przodków. A jeszcze nie tak dawno mówienie gwarą uchodziło za brak obycia, zdradzało wiejskie pochodzenie.
Polityka

Dzisiaj w Ślesinie, niewiele ponad trzytysięcznym miasteczku w powiecie konińskim, mówienie gwarą świadczy o dobrym pochodzeniu. Przecież nawet Krzysztof Pieczyński tak zachwycił się klimatem i historią miasteczka, że nakręcił film. Będzie o starych ślesinianach, handlu i zamierającej mowie. To nic, że to żargon handlarzy gęsiami i pierzem oraz domokrążców, mieszkańcy miasteczka i tak są dumni ze swojej przeszłości. Nawet niektóre ulice mają mieć w gwarze swoje nazwy.

Chociaż gwara ochweśnicka najlepiej zachowała się w Ślesinie, wszystko wzięło się od handlarzy dewocjonaliami z sąsiedniego Skulska.

„Ochwest w żargonie wędrownych rosyjskich przekupniów, zwanych ofenami, oznaczał święty obraz. Najprawdopodobniej w czasach wojaży na chełmszczyznę i w głąb Rosji handlarze ze Skulska zaczęli wykorzystywać niektóre wyrazy i zwroty ofeni do porozumienia się między sobą. Dzięki nim stworzyli swój żargon” – wyjaśnia na łamach „Wiedzy i Życia” z lutego 1995 r. historyk Sławomir Kosieliński. Wanda Budziszewska, autorka książki z 1957 r. „Żargon ochweśnicki”, podaje, że składają się na nań głównie zapożyczenia z polskiego żargonu złodziejskiego (70 proc.), pozostałe pochodzą z rosyjskich żargonów zawodowych i w znikomych ilościach z czeskich.

Kminę obraźników (mowę ochweśników) szybko przejęli obwoźni handlarze medykamentami oraz gęsiami i pierzem ze Ślesina. W handlu hermetyczny język był niezastąpiony. Przykładem jest legendarny już Doktor Dziekan Muzykiewicz Torba, który twierdził, że jest byłym asystentem kliniki wiedeńskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego i zna leki na wszystkie choroby. – Mówił, że zostawia tutaj taką oto receptę, jak przyjdzie następny medyk, to pani mu pokaże, on da, co trzeba, i pisał: Skiciunia, manus tu przyknajał i oblipował, bita skraba mijo poso hopków, przepulej, jugaj i sknowaj.

Polityka 39.2007 (2622) z dnia 29.09.2007; Ludzie; s. 101
Reklama