Wyprawę do ciepłych krajów łatwo przypłacić życiem. Bywa, że zabraknie odpowiednich miejsc na krótki postój i naładowanie akumulatorów na dalszy lot. Wędrowcy nie wytrzymują kondycyjnie, narażeni są także na gwałtowne zmiany pogody, na szlaku czyhają na nich drapieżniki i myśliwi. Sztormy i burze rzucą pechowców nad niegościnne morza – w takich przypadkach ten, kto potrafi siadać i żerować na wodzie, ma szanse na przeżycie. Inni spróbują dotrzeć do lądu o własnych siłach lub na pokładach statków. Sporo ptaków najzwyczajniej zabłądzi. Szukając drogi powrotnej dolecą w najdalsze zakątki świata, gdzie, jako egzotyczni goście, wywołają wypieki na twarzach obserwujących je ornitologów.
Mimo licznych przeszkód latanie na południe wiąże się zazwyczaj z mniejszym ryzykiem niż zimowanie w rodzinnych okolicach. W sporej części Europy różnice temperatury między latem i zimą sięgają kilkudziesięciu stopni. Do skrajnych warunków ptak musi się przystosować, choć to nie wahania temperatury są największym problemem. – Ptaki nie boją się chłodu. Hodowcy papug falistych, wydawałoby się ciepłolubnych ptaków z Australii, doskonale wiedzą, że ich podopieczni świetnie czują się nawet przy minus 20 stopniach – zauważa prof. Piotr Tryjanowski z Zakładu Ekologii Behawioralnej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, stypendysta „Polityki” z 2004 r.
Zimno nie szkodzi ptakom pod warunkiem, że będą w dobrej kondycji, którą gwarantuje gruba warstwa tłuszczu. Spalany dostarcza energii, a dzięki niej można latać i utrzymywać pożądaną ciepłotę organizmu. Ptaki zniosą mróz, jeśli znajdą stałe źródło pokarmu. Problem w tym, że ich głównym daniem w czasie ciepłych pór roku są owady, które zimą znikają.